Wojna to nie tylko walka na froncie, to też cieżkie i smutne czasy dla cywili. Bieda podczas pierwszej wojny światowej doprowadziła do rygorystycznego oszczędzania. We wrześniu 1917 r. zgodnie z dekretem wprowadzono zakaz ogrzewania mieszkań, dopiero od 15 października można było palić w piecu. Tylko trzy pokoje mogły być oświetlone i ogrzewane. Węgiel, koks i brykiet racjonowano przy pomocy kartek na opał. Jedzenie też nie było łatwo dostępne. Powstawały kuchnie wojenne.
Wojenna rzeczywistość
Bary, restauracje i kawiarnie nie mogły w ogóle być ogrzewane. Ograniczono również oświetlanie ulic, zakazano używania podświetlanych reklam. Muzea pracowały tylko w świetle dziennym. Bary i kawiarnie musiały być zamykane o godzinie 23:00, restauracje i oberże już o godzinie 22:00. Festiwale i imprezy szkolne zostały zabronione. Wiedeń cofnął się do czasów ciemności, zanim to zaczęto używać gazu i elektryczności.
Lista zarządzeń mogła zostać wydłużona w razie potrzeby. Z tego powodu każdy właściciel baru, kina lub kawiarni obawiał się zamknięcia lokalu. Bieda wkradała się do domów, co skutkowało wzrostem przestępczości. Dorośli radzili sobie jak umieli, w tym szerzyła się kradzież. Do kradzieży przyuczane były też dzieci i one często musiały pracować, jeśli tylko praca była.
Patriotyczna, kucharska ksiażka wojenna
„Kuchnia ratuje ojczyznę!” napisano w patriotycznej, wojennej książce kucharskiej. Przepisy na potrawy skupiały się wokół dostępnej żywności (tj. głównie warzywach) i oszczędności na mięsie, tłuszczu i jajach. Babkę piaskową piekło się z polenty lub mąki ziemniaczanej bez jajek. Popularne były zupy z mąki jęczmiennej, tłuszczu wieprzowego i kminku (Stosuppe, przepis tu). Wiedeńczycy musieli też zadowolić się sznyclem warzywnym, który nie był szczególnie lubiany, ale podawano go coraz częściej.
A robiło się go tak: Obsmażano pieczarki dodawano garść surowego, posiekanego szpinaku. Następnie mieszano tę masę z dwoma namoczonymi w mleku i odciśniętymi bułkami i jajkiem. Doprawiano posiekaną, zieloną natką pietruszki, solą i pieprzem. Należało dodać na koniec tyle bułki tartej, ile było konieczne, aby móc uformować kotlety. Placki panierowano w mące, jajku i bułce tartej i smażono na smalcu.
Głód, chaos, napady
Kartki na chleb wprowadzono w Wiedniu już w kwietniu 1915 r. Cukier i kawę na kartki wprowadzono w marcu 2016, nieco później zaczęto zacjonować mleko i tłuszcz. Ten rok był najtrudniejszym czasem z powodu głodu. Sklepy spożywcze płonęły, każdy wynosił co mógł. Wiedeńczycy nauczyli się grabić.
Zorganizowane bandy wykorzystywały sytuację i nędzę wojny, aby móc bez skrupułów podjudzać ludzi i popełniać przestępstwa pod ochroną powstałego chaosu. 27 kwietnia 1919 w Kronen Zeitung opisano historię napaści na Kawiarnię Buchsbaum na Taborstrasse. Gang wraz z rozjuszonym tłumem styranizował ludzi w kawiarni. Okradli gości i obsługę grożąc bronią, zniszczyli wnętrze, potłukli szyby i wyposażenie. Tłum przewijał się dalej przez miasto, dopiero po wymianie ognia został zatrzymany. Dokonano kilku aresztowań. Lista rannych była jednak długa, a zniszczenia mienia ogromne.
Kuchnie wojenne
Nastroje pogarszały się, a wraz ze zmęczeniem wojną, zanikał patriotyzm, a przede wszystkim brakowało wiary w zwycięstwo. W celu złagodzenia stale rosnącej nędzy wśród ludności od lipca 1916 r. w Wiedniu uruchomiono tak zwane kuchnie wojenne, z których jedzenie można było odebrać po wcześniejszym zamówieniu i po niskich cenach. Kuchnie wojenne to pomysł na uspokojenie ludności. Położono duży nacisk na to, by posiłki te nie były postrzegane jako żywienie dla ubogich. Mottem kuchni wojennej było zdanie: „Nic nie rozdajemy – dostarczamy po kosztach”.
Wyzwaniem była organizacja tego przedsięwzięcia, ponieważ brakowało odpowiedniej infrastruktury, która pozwoliłaby na przygotowanie setek porcji w stosunkowo krótkim czasie. Pierwsze placówki otworzono 17 lipca 1916 r. w obecności różnych polityków. Były to już istniejące stołówki, w których przygotowano dodatkowe posiłki: kuchnia wojenna Meidling w szkole podstawowej, kuchnia na Tivioligasse w dawnej lodziarni, kuchnia Favoriten przy Arsenalstraße (była to kuchnia miejskiego domu pomocy azylantom) oraz kuchnia wojenna Alsergrund przy Währinger Straße 45 (kuchnia domu zaopatrzenia społecznego).
W dniu otwarcia wydano 1200 porcji, w maju 1918 r około 7000 posiłków.
Jadłospis sporządzony z 14 dniowym wyprzedzeniem odzwierciedlał skromne czasy. W lipcu 1916 roku serwowano takie dania jak: zupa fasolowa i ryż na mleku, zupa z grysikiem i ziemniaki zapiekane z majerankiem, krupnik i kapusta z ziemniakami, zupa cebulowa i zapiekanka ryżowa, zupa grochowa i rzepa z ziemniakami itp.
Zupa kosztowała 10 halerzy (około 80 groszy), warzywa 20 halerzy (ok. 1,60 zł) , a deser 30 halerzy (ok. 2,40 zł).
Aby przydział był sprawiedliwy, niezależnie od przyniesionych naczyń stosowano standardowe miary: chochla na zupę miała 0,3 litra, a na warzywa 0,5 litra.
Voralberg
Naturalnie trudna sytuacja wojenna nie ograniczała się do stolicy. W lutym 1917 roku jeden z radnych Dornbirn napisał: Korzystanie z kuchni wojennej wynika z potrzeby czasów. Tak często, jak ziemniaki, fasola, proso i inne artykuły spożywcze, do których dostęp nie jest powiązany z kartkami na żywność, są dostępne w miejskich punktach sprzedaży, liczba odwiedzających jadłodajnie jest nieco mniejsza. Jednak nie tylko brak niektórych produktów, ale także panująca inflacja prowadzi wielu do stołówki. Choć mięso jest dostępne, to biedniejsi ludzie nie są w stanie zapłacić tak wysokiej ceny.
A jak stołował się cesarz Karol i Zyta, jego żona?
Rudolf Munsch, jedyny pozostały nadworny kucharz domu Habsburgów, opowiadał, że 27 lutego 1919 r. zaserwował zupę jarzynową, pieczony warzywny sznycel i kawałek biszkoptu.
Zdjęcie tytułowe: Dzieci przed kuchnią wojenną, 13.08.1917, Wiedeń, (PCH 18.115 – B, ÖNB)