Rzym chcę zapamiętywać w ten sposób: dużo starożytnych ruin i antyczne centrum. Piękna pogoda (choć czasem padało…) i znośne temperatury początku maja to dobry moment na zwiedzanie wiecznego miasta. Zebrałam piękne wspomnienia i nie zamieniłabym na nic innego. Dzięki Rafałowi, który mieszka tam już ponad 20 lat, miałam wypełnione i intensywne dni. Choć prawie nie widziałam klasyków Rzymu np. koloseum, nie nudziłam się ani chwili. Nie zależało mi też na tym za bardzo, bo to moja druga wizyta w mieście na siedmiu wzgórzach, więc już sporo widziałam. Za to tym razem jadłam pyszne rzeczy oraz poznawałam z bliska ludzi i kulturę Włochów.
Kawa, pizza, makaron, lody, koty, drzwi, uliczki, małe autka, skuterki, kościoły, karabinierzy, Tyber, ruiny, czarny piasek i drzewa iglaste o szerokiej koronie (Pino Mediterraneo) to dla mnie symbole Rzymu. Wokół tych słów koncentrują się moje wspomnienia: miłe myśli o cudnych zakamarkach, majestacie starożytnych, smacznym jedzeniu, głośnych Włochach i … problemie ze znalezieniem toalety. Przy konsumpcji można było skorzystać z WC, więc jak musiałam, to piłam espresso, a potem znowu musiałam. Heh, wesoło z tym było.
Rzym ma charakterystyczną modę i tańszą odzież, która bardzo mi się podoba, więc się trochę obkupiłam. Oprócz regularnych sklepów źródłem zaopatrzenia są bazary i targowiska np. Porta Portese, gdzie oprócz rzeczy nowych w ilościach kontenerowych są też używane. Za niewielką kwotę można kupić: mydło i powidło, spodnie i kurtkę, zwierzę i karmę, biżuterię i rowery, słowem: wszystko.
Rysą na tym pięknym obrazie jest niestety ogromna przestępczość i złodziejstwo. Cały czas miałam niemiłe uczucie niepokoju, że a nuż widelec ktoś sięgnie po moją lub do mojej torebki. Choć się staram ustrzec, ciężko mi nie porównywać miasta. Rzym moim zdaniem nie byłby miejscem „do życia” dla mnie. Jednak zasada germańska „Ordnung muss sein” (Porządek musi być) jest tą pasującą do moich oczekiwań i charakteru. Trzy auta na dwóch pasach, wyprzedzanie na ciągłych liniach, parkowanie gdzie popadnie, przesuwanie i obtłukiwanie aut przy wyjeździe z parkingu, nagminne łamanie wszelkich zakazów. Nie, dziękuję.
Jeśli Was zainteresowałam zapraszam do pierwszego wpisu o Rzymie, kilka zdjęć i mało tekstu.
Related posts
Polecane posty
Najnowsze wpisy
Jak architektura, to z rozmachem. ;) Najbardziej zdobny to był barok. Wielu cierpiało wtedy na horror vacui, czyli… https://t.co/1eXks1VrpW
FollowIle zarabia się jako kucharz w Austrii? No tu różnie to wygląda, wszystko zależy od rodzaju restauracji, twojego do… https://t.co/GqQP9ixZDe
FollowWiem, wiem, wiosna prawie, a ja tu z takim zdjęciem. Ale muszę Wam o tym opowiedzieć. Pojechalam do fabryki na koni… https://t.co/JOMUsRJOO1
FollowGniazdownictwo w Austrii W 1971 r. w Austrii tylko jeden na dziesięciu mężczyzn w wieku od 30 do 34 lat mieszkał z… https://t.co/hc8nwoXq4C
Follow
” Cały czas miałam niemiłe uczucie niepokoju, że a nuż widelec ktoś sięgnie po moją lub do mojej torebki”. Będąc w Mediolanie miałem to samo uczucie. Widocznie to prawdziwe odczucie
W Mediolanie nie przypominam sobie, żeby było tak źle jak w Rzymie. Dzięki za feedback.
Oj ja też się obawiałam tego szukania toalet- na szczęście jakoś mi się udawało [odpukać!] nawet bez picia espresso :-)
Gdzie się obkupiłaś w ciuchy?- możesz polecić jakieś konkretne sklepy?