Moje pierwsze dziecko przyszło na świat w 25. tygodniu. Mamy jednak dużo szczęścia, że oprócz niewielkich niedogodności Antek jest zdrowy i rozwija się prawidłowo. Tym samym jestem w grupie ryzyka. Mam, niestety, zagrożoną ciążę.

Nowy lekarz, choć ciąża to tylko plan…

Zmieniłam lekarza z dwóch powodów. Poprzedni miał gabinet daleko ode mnie, a po drugie i najważniejsze nie podobała mi się tamtejsza atmosfera. Niemiła obsługa przy okienku przyjęć i badanie szybko, w biegu, jak na taśmie. Ponadto nacisk na robienie USG. Co drugie wypadało płatne.

U nowego lekarza czuję, że mam czas dla siebie. Wszystko jest mi wytłumaczone i pytania nie wydają się lekarzowi tendencyjne. Za USG zapłaciłam raz i już więcej nie musiałam, choć byłam tam częściej niż wymaga tego Książeczka Matki i Dziecka (dokument potwierdzający obowiązkowe badania w czasie ciąży i po niej oraz warunkujący wypłacanie dodatków socjalnych). Do tego przemiłe panie na recepcji.

Już wiem, że jestem w ciąży…

Test ciążowy wybił mnie z tropu. Choć planowaliśmy drugą ciążę to i tak wieść o niej spowodowała skrajne emocje. Płakałam. Musiałam poczekać kilka godzin, żeby móc powiedzieć mężowi, bo był w pracy. Telefon nie wychodził w grę. To były długie godziny. :)

Kilka dni później miałam już wizytę, która potwierdziła test. Wow.

Wiedziałam, że tym razem muszę jak najwcześniej iść na zwolnienie, że względu na ryzyko. Tym bardziej, że jako fizjoterapeutka mam do czynienia z ciężka pracą fizyczną i polem magnetycznym, które nie jest obojętne dla dziecka.

W międzyczasie zmieniło się prawo i orzeczenie o zwolnieniu lekarskim wystawił mój ginekolog. Przed zmianami trzeba było iść do kasy chorych, by u lekarza (Chefarzt) potwierdzić taką potrzebę.

W Austrii na samym początku ciąży (im wcześniej tym lepiej) należy znaleźć sobie szpital, w którym przyjdzie nam rodzić. Mój wybór był prosty. Mam doświadczenie z AKH (Szpital Ogólny), największej takiej placówki w Wiedniu. Miałam dobrą opiekę za pierwszym razem, więc dlaczego nie? Ponadto mówi się, że mają tu najlepszy oddział neonatologiczny. Wada: to moloch.

Meldowanie do szpitala

W tym szpitalu klinicznym przyjmowane są tylko pacjentki z ciąża zagrożoną. Dlatego najpierw trzeba przyjechać i wyznaczyć termin pierwszego spotkania z lekarzem, który ustali czy pacjentka kwalifikuje się na ich oddział.

Następnie, jeśli pacjentkę przyjmą do szpitala, ustala się termin kolejnej wizyty. Na każde profilaktyczne badanie zapraszana byłam między godziną 8:00 a 9:30. A potem czekałam. Najdłuższe posiedzenie trwało 4 h i musiałam być tam z nadaktywnym i ciekawskim starszakiem. To było wyzwanie. W takich sytuacjach jestem między młotem a kowadłem. Z jednej strony muszę ogarnąć Antka- ściągnąć go, podnieść, przestawić, a z innej nie wolno mi się obciążać…

Wracając do tematu wizyty. Przychodziłam do ambulatorium między 8:00 a 9:00 i czekałam na USG. Robi się je w jednym gabinecie. Potem moje dokumenty trafiają do drugiego lekarza, a ja czekałam aż inny lekarz mnie zawoła na konsultację. Wtedy w razie potrzeby robiony jest np. wymaz. Prawie za każdym razem spotkałam innego medyka i za każdym razem trzeba powtórzyć co i dlaczego. To jest wada tego systemu.

W szpitalu zrobiono mi też badanie połówkowe sprawdzające, czy dziecko nie ma chorób genetycznych i wad organów wewnętrznych. To badanie robi się w normalnych warunkach w połowie ciąży na koszt rodziców. W szpitalu nie ma tej potrzeby, opłatę wyrównuje kasa chorych.

Niedzielna wizyta awaryjna

Nie ukrywam, że świadomość niebezpieczeństwa powodowała podwyższony poziom stresu. Dokładnie na początku 25. tygodnia ciąży, w niedzielę, nie czułam się dobrze. Bardzo się bałam, że coś się złego dzieje i postanowiłam pojechać do szpitala to sprawdzić.

Poszliśmy na izbę przyjęć. Znacie tekst: krew się leje, dzieci płaczą? Taki obraz zostaliśmy. ;) Prawie… Dobrze, był rozgardiasz i dość nieprzyjemnie, ale to wszystko. Okazało się, że wcale tam nie musimy być i od razu odesłano nas na porodówkę na badanie.

Najpierw sprawdzono tętno dziecka, czyli 30 minut leżenia pod elektrodami. Potem prawie po kilku minutach przyszła lekarka i zrobiła badanie USG. Długi czas dokuczały mi skurcze podbrzusza i nie umiałam ocenić czy to jest coś normalnego czy patologicznego. Wtedy właśnie pani doktor sprawdziła gruntownie czy nie ma jakiś zmian, bo miała na to czas. Odpowiedziała mi na wszystkie pytania. Zrobiła mi też wymaz, czy nie pojawiły się substancje, które wskazują na nadchodzący poród. Jego negatywny wynik daje niemal stuprocentową pewność, że w nadchodzącym tygodniu nie będzie porodu. Ulga. Cała wizyta poszła szybko i sprawnie.

Pobyt na oddziale

Pewnego razu okazało się, że niestety muszę zostać na oddziale.

Co się zmieniło przez dwa lata, czyli od mojego poprzedniego pobytu? W pokojach zredukowano łóżka z 3 na 2. Wyraźnie wzrósł przez to komfort. Na sali leżałam ze świeżo upieczonymi mamami. Pierwsza miała dzieciątko przy sobie, a druga była po cesarskim cięciu, a maleństwo było na neonatologii. W związku z tym w nocy było odrobinę zawieruchy.

Ja sama przez cały czas pobytu miałam kroplówkę i dostałam dość bolesny zastrzyk na rozwój płuc dziecka. Raz dziennie badano tętno dziecka. Kilka razy dziennie pytano mnie czy mam skurcze, boleści, krwawienie.

Dostałam tabelę z rozpiską jedzenia na nadchodzące dni. Zaznaczyłam co sobie życzę na śniadanie, obiad i kolację. Zawsze do wyboru są 3 lub 4 zestawy. Na śniadanie najczęściej pieczywo z wędliną, serem lub płatki. Na obiad serwowano dania mięsne, wegetariańskie i na słodko. Kolacja była „małym” daniem obiadowym.

lista dan do wyboru w szpitalukolacja w szpitalu Obiad w szpitalu

Miałam na prawdę świetną opiekę. Uprzejmie i miłe pielęgniarki. Szafkę z kluczem i sejfem (nie umiałam go otworzyć). Jeden telewizor na salę bezpłatnie do dyspozycji. System nagłaśniający znajdował się w słuchawce do wzywania personelu.

Do dyspozycji miałam też koszulę nocną i kapcie. Środki higieniczne, typu wkładki czy bieliznę podtrzymującą, zapewnia też szpital. Ja potrzebowałam z domu tylko pastę i szczoteczkę, mydło i szampon. Ręczniki dostałam naturalnie w szpitalu.

A co z pierwszym dzieckiem?

Przedszkole nie robi w takich sytuacjach żadnych problemów i w piątek, gdy byłam przyjmowana na oddział został w placówce, aż do odbioru przez Tatę. W poniedziałek był za to pierwszy na miejscu. Zniósł to bardzo dzielnie.

Najmilsze w tym wszystkim były jego odwiedziny u mnie i nieskrywany wybuch radości na mój widok- rzecz warta miliony. „Mama” na ustach, wyciągnięte rączki i bieg do mnie. Dla takich momentów warto mieć dzieci. :D

Skracająca się szyjka a szwy

Długość zdrowej szyjki macicy wynosi między 4 a 3 cm. Między 3 a 2 cm nie ma jeszcze większych obaw, ale należy obserwować długość. Między 2 a 1 cm trzeba już być ostrożnym i chronić się tj. nie dźwigać, nie chodzić za długo, nie obciążać się. Poniżej 1 cm powinno się leżeć. To są wskazania opisane bardzo pobieżnie, nie należy ich traktować jako zalecenie lekarza, ponieważ to nie jedyne wskaźniki. Nie mniej ja jestem w przedostatniej grupie.

Pytałam się lekarza czy w takiej sytuacji powinnam mieć założone szwy podtrzymujące. Okazuje się, wpierając się jego słowami, że szwów raczej się nie zakłada, ponieważ badania wykazują o nieskuteczności tej metody. Dodatkowo szybki poród może spowodować dodatkowe szkody.

Uzupełniając temat. Rozmawiałam z kobietą z Białorusi. Naciskała na mnie, bym dowiedziała się lepiej, bo u niej w kraju zakłada się szwy. Ostatecznie chociaż powinnam nosić pas podtrzymujący brzuch. Jak widać co kraj, to obyczaj. :)

Planowanie porodu

Czeka mnie jeszcze kilka wizyt w przychodni ginekologicznej. Na ostatniej wizycie pani doktor zapowiedziała, że porozmawiamy o porodzie. Mój lekarz ginekolog uświadomił mnie, że jeśli nie będzie przeciwwskazań i utrzymam ciążę do 36 tygodnia, wtedy nie ma przeszkód do porodu naturalnego. W przeciwnym wypadku będę miała cesarskie cięcie po raz drugi. Każda opcja budzi we mnie lęk. :)


Zapraszam do wpisu ze wspomnieniami o pierwszym dziecku. https://ilove.wien/dlaczego-rok-2016-byl-wyjatkowy/


Jestem ciekawa, moje czytelniczki, jakie są Wasze doświadczenia lub czytelnicy, Waszych bliskich kobiet w kwestii ciąży w ogóle lub ciąży zagrożonej. W jakim kraju przyszło Wam doświadczać cudu ciąży i narodzin? :D

5 1 vote
Article Rating