Witam Cię, mój miły Czytelniku!
EDIT: Wpis powstał w 2012 roku. Edytuję go, gdy jestem już po ślubie i noszę nazwisko mojego męża: Hofstätter.  Okazji do miechu nigdy za mało więc przeczytajcie co wtedy pisałam, choć oprócz pierwszego zdania nic się nie zmieniło.
Nazywam się Anna Sikora (nie trudno się domyślić) i kocham moje nazwisko. Zapadła decyzja: nie chcę się go pozbyć. Także ewentualny mężu, miej to na uwadze. :)
Do kraju gór, rzek, pól i katedr przybyłam w 2004 roku. Miałam tylko dyplom ukończonych studiów w dłoni i jedną walizkę. A wyjechałam na kilka miesięcy by stać się konkurencją na polskim rynku pracy – postanowiłam podszlifować mój język niemiecki.
Wiedeń wybrałam za cel wyjazdu, bo zwiedziłam go jeszcze na studiach. Przyciągnął mnie majestatem carskiej architektury i świetną komunikacją. Mentalnie to takie miasto między Warszawą a Londynem.
Początki były trudne. Wiadomo: tęskniłam. A teraz tęsknie, gdy mnie długo nie ma. Polecam to miejsce do zwiedzania i do życia.
Nadal poznaję moje miasto. Tak, „moje”, bo dobrze się tu czuję i mam w dalszych planach pozostanie tutaj. Zacznijmy więc zatem…

 

0 0 votes
Article Rating