Dziś opowiem Wam o trzech filmach z Austrii. Wybrałam te, które są kultowe, jak na przykład polscy „Sami swoi”. W dwóch z nich gra wspaniały aktor Karl Merkatz. W kolejnym występuje aktor i komik Roland Düringer, który jest postacią dość ekscentryczną i posiadającą swoje zdanie (prowadzi vloga). Filmy te zebrały kilka nagród.
Echte Wiener – Die Sackbauer-Saga
Prawdziwy Wiedeńczyk – Saga Sachbauerów. To odpowiedź na kultowy serial telewizyjny Echte Wiener geht nicht unter. Tytułowy osiemdziesięcioletni bohater Edmund „Mundl“ Sackbauer mieszka w domku za miastem. Rzecz się dzieje 30 lat od wydarzeń pokazanych w serialu. Ten przedstawiciel proletariatu (tzw. z niem. Prolet) dobiega osiemdziesiątki, czuje się samotny i nie ma zbyt dobrego kontaktu z dziećmi. Gniewa się na swoją córkę, która mieszka w Berlinie i o hańbo, zaszła w ciążę z Niemcem (odwieczny konflikt miedzy Niemcami a Austriakami). Dodatkowo dostaje notebooka od wnuczka i nie ma zielonego pojęcia jak się nim posługiwać. Małżeństwo musi się z powrotem przeprowadzić do blokowiska, w jakim mieszkali wcześniej. Balkon powinien zastąpić Mundlowi ogród, niestety żadna ilość piwa nie zastąpi jego małego kawałka ziemi zza miasta.
Mundl wprowadził do obiegu kilka powiedzeń, które do dziś funkcjonują między Austriakami.
Mai Bier is ned deppat. Du bist deppat, du Trottel!*
Film jest śmieszny, bo pokazuje stereotypowego Wiedeńczyka z warstwy robotniczej, który jest uparty i wie lepiej. Ma zdanie na każdy temat i powie to bez ogródek używając słów mało poprawnych politycznie. Film jest pełen subtelnych sugestii, celnych puent i poruszających scen. Mundl jest tak dziwny, że aż śmieszny.
To pierwszy film na świecie bez barier. Jest dostosowany dla niesłyszących (napisy) i niewidomych (objaśnienia ustne). Dodatkowo można włączyć napisy w niemieckim literackim.
*Moje piwo nie jest głupie, ty jesteś głupi, Ty durniu!
Poppitz
Film zaczyna się od sceny, w której główny bohater mówi o tym jak bardzo kocha żonę i jak bardzo jest ona wspaniała. Ona ma tylko jedną wadę: pochodzi z Niemiec.
To komedia wypadków. Gerry Schartl jest sprzedawcą samochodów. Jego stary szef umiera, firmę przejmuje syn szefa. Gerry martwi się, że firmę kupi NIEMIEC, a on straci pracę! Dodatkowo młody szef dużo rozmawia z jakimś Poppitzem, to może być nowy właściciel.
Gerry udaje się na urlop. Na lotnisku traci swoją walizkę, więc w tropikach najpierw musi chodzić w czarnym golfie, a potem kupuje dres w neonowym kolorze. Innych nie było.
Uwaga! Spoiler.
Niezadowolona żona filtruje z Niemcem, a nastoletnia córka, jak to nastolatka, nie ułatwia życia. Pod koniec okazuje się, że cały urlop mu się przyśnił podczas lotu na urlop, a Poppitz jest nikim innym jak jego żoną, która zdradza Garrego z jego szefem. Takie życie.
Der Bockerer
Film, który przypomina mi „Dom”, opowiada o rodzinie tytułowego Bockerera, który jest rzeźnikiem. Film zaczyna się od wyśmiania Austriaków, którzy byli bardziej nazistowscy jak sami Niemcy. Do sklepu wchodzi niemiecki żołnierz i zostaje pozdrowiony słowami „Heil Hitler”. Dziwi się, że w Austrii częściej słyszy to pozdrowienie jak w Berlinie. Na pytanie, jak się pozdrawia w Niemczech, odpowiada: guten tach (dialekt berliński). Ten film pokazuje przekrój przez społeczeństwo austriackie. Neutralny politycznie Bockerer, który sprzeciwia się agresji nazistowskiej. Jego syn Hans, który wstępuje do SA, a kilka intryg powoduje, że trafia on na front i ginie. Przyjaciel Bockerera Herrmann jako komunista zostaje zesłany do Dachau. Inny kolega, Żyd Rosenblatt ucieka z miasta. Jednak film kończy się optymistycznie. Do sklepu zostaje przyniesione małe dziecko i okazuje się, że ojcem jest Hans. Bockerer przyjmuje maleństwo. W ostatniej ze scen Bockerer gra w karty z Rosenblattem, który wrócił do Wiednia.
Film wciąga, bo ma bardzo ciekawą fabułę. Właśnie przekrój przez różne strony konfliktu daje pełniejszy obraz tego co działo się w tamtych czasach.
Przejrzałam listy najpopularniejszych filmów austriackich, by poszukać inspiracji. Nawet kupiłam dwie płyty z filmami, ale nie udało mi się ich obejrzeć, więc dziś tylko te trzy filmy (w planach miałam pięć). Polecam je jednak serdecznie. Do pośmiania i popłakania. Ja teraz wybieram tylko komedie, bo odkąd mam mojego synka oglądanie filmów o ludzkiej krzywdzie nie wchodzi w grę. Płaczę jak bóbr. Ostatnio dałam się namówić na „Krótką historię o morderstwie” i niestety, nie na moje nerwy taki gatunek…
Przez cały listopad będzie filmowo na blogach dziewcząt (i jednego rodzynka) z Klubu Polki na Obczyźnie. Zapraszam Was serdecznie na odświeżonego bloga KlubPolek.pl i fanpage.
Autor zdjęcia tytułowego Manfred Werner
Dla mnie najlepszą austriacką produkcją ever jest Kommissar Rex ;)
Pewnie że względu na psa. ;)
Głównie ze względu na to, że akcja toczyła się w Wiedniu, do tego w moich ulubionych latach ’90tych, no i ze względu na Tobiasa Moretti :)
Mój były opowiadał mi jak kiedyś zamknięto jego ulicę i czołg po niej jeździł, bo nagrywali Rexa. :)