Nie mam pojęcia, skąd przekonanie, że przewodnikiem miejskim może być każdy. „Przecież zbiera się tylko ludzi i idzie na spacer po mieście.” – to są słowa jednego z klientów mojej koleżanki. Postanowiłam wyjaśnić, sprzeciwiając się tej niesprawiedliwej ocenie, co trzeba zrobić, by zostać przewodnikiem w Wiedniu i Austrii.
Obligatoryjnie skończyć kurs przygotowujący do egzaminu
Nie można egzaminu zdawać z biegu. Nie da rady nawet, gdy jesteś historykiem sztuki, historykiem, nauczycielem czy kimkolwiek innym. Każdy musi chodzić na zajęcia, które trwają kilka semestrów. Nie ma lekko, bo za każdym razem sprawdzana jest obecność. Dodatkowo kursy te kosztują, jak zresztą każde dobre kształcenie, tysiące euro. Do tego trzeba doliczyć literaturę, dokształcanie, dojazdy, bilety wejść itp. Spora inwestycja w siebie.
Nauczyć się materiału z kilku dziedzin
Aby być kompetentnym przewodnikiem trzeba znać kraj na wylot, a nie opowiadać tylko kilka historyjek. Komplementarna wiedza obejmuje kilka przedmiotów. Największe wyzwanie, moim zdaniem, to historia sztuki i historia. Oprócz tego należy znać aktualną i historyczną sytuację gospodarczą i polityczną. Zaznajomić się z historią medycyny, literatury, sztuki, muzyki, kinematografii, ikonografii i religii (a to parę z wielu dziedzin), które związane są z Austrią. Każdy, kto zna odrobinę historię Wiednia, wie, że to miasto było i jest ośrodkiem kształcenia i rozwoju w wielu dziedzinach. Spróbujcie sobie wyobrazić jaki to zakres materiału.
Poznać topograficznie miasto i okolicę od podszewki
Nie tylko trzeba być na pan brat z kilkuset muzeami i rozmieszczeniem w nich eksponatów(!!!), ale również z topografią miasta. Do obowiązków przewodnika należy pokazanie np. Wiednia z pokładu autobusu. Kierowca, wbrew pozorom, nie musi znać miasta i wiedzieć, dokąd i jak powinien jechać. Dlatego przewodnik musi wskazać, gdzie skręcić, a gdzie lepiej nie wjeżdżać. Inaczej to może się źle skończyć np. zablokowaniem autobusu w jakimś małym zaułku, z którego wyjechać da się tylko przy pomocy dźwigu. Kto poniesie koszty?
Nauczyć się umiejętności opowiadania historii
Sama wiedza teoretyczna nie wystarczy. Czy znasz ludzi, którzy opowiadają monotonnym głosem fakty, mnóstwo faktów, które nikogo nie interesują? Wtedy ma się ochotę po prostu przy kimś takim ziewać. Tak się dzieje, gdy ma się wiedzę, a nie ma umiejętności aktorskich i storytellingowych. Tego trzeba i można się nauczyć. To jednak oznacza długie godziny treningów samemu i z bliskimi, którzy mają dość Habsburgów po którychś z kolei odwiedzinach w muzeum. ;) Pozdrowienia dla mam i mężów.
Nauczyć się umiejętności miękkich
Ten zawód to ciągła interakcja z ludźmi, a ludzie są różni i mają różne oczekiwania albo roszczenia. Pojawiają się życzenia, które są oryginalne lub niewykonalne i już przy ustalaniu szczegółów warto przemyśleć współpracę oraz umieć klienta sobie odpuścić, gdy podpowiada to intuicja i fakty. W trakcie pracy czasem trzeba mieć stalowe nerwy. A zdarzają się nieprzyjemne historie wynikające np. z nadużycia alkoholu przez klienta/klientów. Dlatego ważne są umiejętności miękkie tzn. komunikatywność, umiejętność pracy w zespole, kreatywność, zarządzanie sobą w czasie itp. Tego też trzeba się nauczyć.
Ukończyć kurs pierwszej pomocy
Klienci mogą czasem z jakichś powodów potrzebować pierwszej pomocy. Niech mnie Bóg broni, żebym musiała z tej wiedzy korzystać. Muszę jednak wiedzieć jak się zachować, gdy ktoś się rozchoruje lub będzie wymagał resuscytacji. Dlatego moim obowiązkiem jest zapoznać się z mapą i rozmieszczeniem rozruszników serca w terenie, na którym pracuję. Naprawdę, nie ma żartów w tym temacie.
W końcu najważniejsze:
Zdać egzaminy państwowe, dokładnie trzy!
Rachunkowość, prawo gospodarcze z marketingiem, czyli egzamin kupiecki.
Nawet ukończone studia w jednym z tych kierunków nie zwalniają z ww. egzaminu. Jako jednoosobowa działalność, bo tak praktycznie prawie wszyscy pracują, trzeba umieć ogarnąć swoje papiery i pieniądze. Należy orientować się w księgowości, by nie sprawić sobie kłopotów w urzędzie finansowym. Ta wiedza jest obligatoryjna w Austrii! Ten egzamin trwa 5 godz., a czasu jest na styk w stosunku do ilości zadań do rozwiązania.
Egzamin teoretyczny
Egzamin trwa około 30 minut. Na sali czeka komisja, która może zadać pytanie o każdą dziedzinę życia w Austrii, o każdy szczegół historyczny z najodleglejszych czasów. Zdarzają się pytania takie jak: w sali XV w Muzeum Historii Sztuki wiszą po prawej 3 obrazy. Który z nich związany jest z Sankcją Pragmatyczną i dlaczego? Nie wystarczy nauczyć się każdego z przedmiotów, nawet szczegółowo. Fakty trzeba umieć powiązać. To jest wyzwanie.
Egzamin praktyczny
Po pierwsze: spacer na zewnątrz i w wybranym muzeum. Wcześniej nie wiadomo, które muzeum będzie się przedstawiać (nie tylko ekspozycję, ale też architekturę i historię samego budynku oraz związanych z tym miejscem ludzi). Oprowadza się swoich kolegów i komisję od punktu A do punktu B. Samemu wybiera drogę, ważne punkty i prowadzi w wybranym temacie np. medyczny Wiedeń. Trzeba też zdążyć w jakimś konkretnym czasie. Bez żmudnego treningu się nie uda.
Po drugie: autobus. Opowiada się o mijanych atrakcjach, w międzyczasie instruuje kierowcę. Cały egzamin praktyczny zdaje się w dwóch językach: niemieckim i wybranym przez siebie. Bez znajomości drugiego języka nie da się podejść do egzaminu.
Jeśli nie uda się zdać egzaminu to następna możliwość podejścia do niego pojawia się za pół roku. Potem wraca się do domu i płacze na widok portretu Franciszka Józefa, bo obrzydł on do szczętu, a tu wizja przerabiania jeszcze raz od nowa materiału. Uwierzcie mi, że mało kto zdaje wszystkie 3 egzaminy za jednym podejściem. A do tego egzaminy w sumie kosztują niemałe pieniądze.
Podsumowując
Czasem jest mi bezgranicznie przykro, gdy słyszę, jak ludzie potrafią źle oceniać pracę przewodników. Bowiem każdy z nas (tak, już o sobie też myślę) spędził ogromną ilość miesięcy, a nawet lat na kształceniu, czytaniu książek, siedzeniu w bibliotece. Za każdą godziną pracy „w terenie” kryją się długie minuty przygotowań, też w upale, deszczu, mrozie. Klient nie płaci stricte za 3 h spaceru, ale za doświadczenie i lata nauki. Rozumiecie teraz dlaczego zależało mi na wyjaśnieniu, jak zostać przewodnikiem w Wiedniu i Austrii?
Ściskam i pozdrawiam tych, którzy dotrwali do końca. ;)
Może problem w tym, że jest bardzo dużo turystów, którzy nie mają ochoty płacić za doświadczenie i lata nauki. Woleliby zapłacić mniej, a dostać po prostu 3 godziny spaceru, kilka wskazówek na temat ciekawych miejsc i kilka zabawnych historyjek, prawdziwych lub nie.
Proszę bardzo, życzysz sobie, masz. Zapraszamy do obserwacji na instagramie @ilove.wien. Za jakiś czas pojawi się info o przedsprzedaży Nieprzewodnika. Będziecie mogli spacerować i czytać. Wyjdzie taniej.